23 stycznia 2013

Czerpanie radości z bycia Bezrobotnym

Czy to takie proste jak się wydaje?

Pozytywne myślenie to podstawa do osiągnięcia sukcesu. Nie poddając się polskiej mentalności, gdzie króluje wieczne niezadowolenie z życia należy widzieć plusy, nawet w tak beznadziejnej sytuacji jak bezrobocie.

Moje plusy w tej sytuacji są takie, że jestem młodą osobą po studiach, która nie ma jeszcze na swoim utrzymaniu dzieci. Będąc bez pracy mam więcej czasu dla bliskich mi osób. Mieszkam z rodzicami, bo jakie mam wyjście w tej sytuacji? A mieszkając z rodziną żyje się życiem rodzinnym. Zatem mój wolny czas to nie tylko MÓJ wolny czas. To czas, który spędzam z rodzinką na rozmowach, na kłótniach, a przede wszystkim na domowych obowiązkach. Jako osoba dorosła chciałabym być już samodzielna (także finansowo) i móc decydować o swoim czasie. Nikt nie lubi jak mu się narzuca "masz teraz zrobić to i to". Takie narzucanie ludzie mają na co dzień w pracy, a ja choć chciałabym się cieszyć moją wolnością od pracy, niestety też czuje te przykre wymuszanie. I nie chodzi o to, że jestem złą córką, czy egoistką, bo sama chętnie pomogę w domu, gdyż jestem rodzinie wdzięczna za wszystko i doceniam, że mam dach nad głową. Chodzi o to, że mam wrażenie, iż rodzinka NARZUCA mi te domowe czynności w danym momencie, gdyż jest zazdrosna o mój wolny czas. Wstając rano do pracy, męcząc się tam za grosze, a w domu widząc mnie bez pracy siedzącą przy komputerze - szlag ich trafia. Mimo, że nic złego nie zrobiłam czuje, że jestem karana za to, że nie mam pracy. Jeśli mam dobry humor, a ktoś wraca do domu z pracy w podłym nastroju to nie omieszka mi zepsuć tego humoru, wypominając mi moje bezrobocie. I to tylko dlatego, że w danym momencie wydawałam się szczęśliwa i uśmiechnięta.

Próbując widzieć plusy w mojej bezrobotnej sytuacji postanowiłam, że nie będę się zrywać z samego rana, bo przecież nie muszę iść do pracy, a na prawdę nienawidzę rano wstawać. Jestem tzw. nocnym Markiem, więc mój umysł najintensywniej pracuje wieczorem, a rano lubię się wylegiwać w łóżeczku. Poza tym co za różnica czy wyślę CV o 8 rano czy o 16? Najważniejsze, żeby je wysłać tego dnia. Ale osoby idące rano do pracy, które zrywają się niewyspane są zazdrosne o to, że mam czas troszkę dłużej pospać. Nie obejdzie się zatem bez awantury, że powinnam rano wstawać - od tak dla zasady :] Chyba po to, żeby im było lżej nie patrząc, że ja się mogę wyspać. I tak oto kolejna radość z bycia bezrobotnym jest krytykowana. Zatem domowe obowiązki (pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy itd.) + rodzinne obiadki + przeglądanie ogłoszeń + wysyłanie CV (wszystko co się z tym wiąże) + odwiedzanie bliskich + rozmowy z bliskimi, by ich podnieść na duchu, wysłuchać jak im dzień minął... Przy takich perspektywach czas szybko mija, ale najgorsze jest to, że w rezultacie nie zrobiłam nic dla siebie, czego na prawdę bym chciała. I kolejna przykra sprawa jest taka, że choć ten wolny czas w ramach plusów bezrobocia, chcę i trochę muszę poświęcić bliskim osobom, to potem te osoby przy pierwszej lepszej okazji wypominają mi, że nic nie robię. I pojawia się tekst "to co Ty cały dzień robiłaś?!?", albo "Ty nie masz pracy to masz czas na wszystko!".

Zauważyłam, że ludzie wiedząc, że jestem bezrobotna wykorzystują to i zrzucają na mnie swoje obowiązki, tylko po to, żeby mi przypadkiem za dobrze nie było. Nie szanują mnie, ani mojego czasu, bo nie mam pracy. I nawet nie wiedzą, jak trudno jest nie wpaść w depresje będąc bezrobotnym. Nie chcę się załamywać i żalić jak to jest mi ciężko bez pracy, nie chcę ich dołować, że nie tak łatwo dostać pracę... Ale oni nie widząc mojego użalania się myślą najwyraźniej, że mi ta sytuacja odpowiada i że się tym nie przejmuje. Nie widzą jak wysyłam CV, bo są wtedy w pracy, więc myślą, że sobie siedzę i nic nie robię cały dzień. Nie widzą ile czasu się schodzi z przeglądaniem ofert, z poprawianiem CV, wypełnianiem głupich formularzy, pisaniem listów motywacyjnych itd. Nie widzą jak bardzo mnie to frustruje i dołuje jak zaczynam dzień od pracuj.pl i portali tego typu.

Tak na prawdę CI BLISCY nawet nie zapytają, jak ja to znoszę, a przecież być bezrobotną wcale nie jest łatwo, zarówno pod względem psychicznym jak i materialnym. Jedyne o co zapytają to czy znalazłam już pracę?. Nikt sam z siebie nie zaproponuje, że może to czy tam to, by mi się przydało. Nikt mnie nie wyciągnie na piwo, żebym się nie przejmowała i odstresowała, bo przecież są tacy zaaapracowani. Nikt mnie nie pocieszy, ale tak na prawdę, by mi poprawić humor, albo wzmocnić moją samoocenę, która przy bezrobociu mocno się chwieje. Rzucą jedynie na odczepne hasło: "Na pewno COŚ NIEDŁUGO znaaajdziesz". A te słowa mnie bardziej dobijają, aniżeli pocieszają. "Coś" nie brzmi godnie, to tak jak bym nie zasługiwała na coś lepszego, ale na cokolwiek. A 'niedługo' brzmi bardziej tak: "Znajdź szybko robotę to będzie święty spokój".

To na prawdę sztuka być bezrobotnym zdolnym do uśmiechu. Mając świadomość, że nie ma się pracy, szacunku z niej płynącej, pieniędzy na życie i inne uciechy, satysfakcji, że się robi coś pożytecznego itd. Będąc bezrobotnym łatwo stać się egoistą zajętym swoimi sprawami, który ma na wszystko wy...walone ;) Dlatego uważam, że warto poświęcić swój czas najbliższym i to doceniać i czerpać z tego radość. Warto dostrzec plusy w swojej beznadziejnej sytuacji, by nie popaść w depresję i się za szybko nie poddać w walce o lepsze jutro. Fakt jestem bezrobotna, ale nadal żyje swoim życiem tyle, że nie zawodowym, a prywatnym! 

Wszystkim życzę więcej życia prywatnego i więcej uśmiechu każdego dnia ;)

1 komentarz:

  1. :) już cię lubię - mam to samo czuję się osaczona w domu bo ja siedzę i nic nie robię cały dzień, ale szukanie pracy zajmuje tyle samo czasu co pracowanie na 8 h .... mam już dość zapraszam do mnie http://zyciebezrobotnej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń